Moje forum
Król
Na wzgórzu w środku Flamingo City znajdował się ogromny pałac królewski.
Pałac dosłownie górował nad całym miastem, a jedyną rzeczą wyższą od niego był potężny mur obronny. Najwyższą częścią ogromnego pałacu był budynek, w którym mieszkał sam król.
Artur wyszedł na balkon i zaczął podziwiać ogrody, dzień nie zapowiadał się jakoś specjalnie ciekawie.
Offline
Liście zaszeleściły. Z konaru wielkiego drzewa zeskoczyła dziewczyna. Słychać było tylko świst i spadający liść przecięty na pół. Wiadome było, że nie jest amatorką. Wartownicy ścisnęli mocniej dłoń i przygotowali się do ewentualnej walki. Jednak takiej nie było. Dziewczyna wystrzeliła w ich karki zatrute strzały. Ledwie odwrócili się gdy to zrobiła. Padli na ziemię jak kłody. Kucnęła obok nich. Wyciągnęła z toby jakiś świstek. Zmarszczyła brwi. Wiedziała, że włamanie się tutaj będzie trudne, ale nie przypuszczała, że aż tak.
"Jadąc o zmierzchu autobusem, mówię bye bye bye wszystkim smutnym pasażerom"
Offline
Król
Nagle rozległ się okropny dźwięk alarmu.
Z pod ziemi wyleciała błyskawica która powaliła dziewczyne na ziemie.
Z pod ziemi wyskoczyło kilka zamaskowanych kretów. Złapali dziewczyne i przyprowadzili do Artura.
Rozległo się pukanie i do pokoju weszły dwa krety wlokąc dziewczynę.
Przyjrzałem jej się dokładnie i zapytałem:
-Mówiłem żeby złodzieji pakować od razu za kratki. Po co ją wzięliście?
-Panie, to nie jest zwykły złodziej- odpowiedział kret.
-W takim razie. Zabierzcie ją do lochu i zamknijcie. Osobiście się nią zajmę- odpowiedziałem i krety zabrały sparaliżowaną dziewczynę do lochu.
Offline
Puścili ją dopiero w lochu. Był zimny i ciemny, a do tego śmierdział stęchlizną. Nadgarstki ją bardzo bolały. Nie zdziwiła się, że złapali ją tak szybko. Wręcz przeciwnie. Spodziewała się tego. Jej oczy świeciły w ciemności. Miała w nich podczerwień. To niesamowite, na co przydaje się klątwa. Chuchnęła w zaciśnięte ręce. W takim chłodzie widziała swój oddech.
"Jadąc o zmierzchu autobusem, mówię bye bye bye wszystkim smutnym pasażerom"
Offline
Król
Krety pośpiesznie nałożyły na ręce i nogi dziewczyny wielkie bransoletki.
Gdy zamek szczęknął kret zaklaskał w dłonie i po chwili dziewczyna wyprostowała się i została jakby przykuta do ściany.
Wszedłem do lochu i gdy zobaczyłem że po drugiej stronie masywnych krat jest już przypięta do ściany dziewczyna zagadnąłem:
-Podobają ci się bransoletki kontrolowane przez naszą moc? To najnowsze cudo w dziedzinie obrabiania kryształów podatnych na działanie mocy. Od teraz moje kreciki kontrolują każdy twój ruch.
Offline
Szarpała się nadaremnie. Zimny pot spływał jej po czole. Była niesamowicie zmęczona. Najpierw krety, teraz lochy i bransolety. Nasuwało jej się tylko jedno pytanie, które pragnęła zadać:
- Po co to wszystko? - rzuciła w mrok, który rozbrzmiał jej dźwięcznym głosem.
"Jadąc o zmierzchu autobusem, mówię bye bye bye wszystkim smutnym pasażerom"
Offline
Król
-Nie jesteś zwykłym złodziejem- powiedziałem podchodząc do krat celi.
-Uwięziłem cię tutaj bo nie jesteś zwykłym złodziejem- mówiłem poważnym i zimnym jak powietrze w lochu głosem- te twoje zatrute strzałki są niebezpieczne w rękach kogoś takiego jak ty. Zawlokłem cię tutaj na przesłuchanie. Masz odpowiedzieć na moje pytania inaczej zostaniesz tutaj dłużej.
Byłem ubrany duży płaszcz a moja szyaj owinięta była białym szalem.
Offline
Westchnęła. Próbowała poruszyć dłońmi. Nadaremnie. Całą siłą woli próbowała się wyrwać. W końcu opadła ze zmęczenia. Była całkowicie wyczerpana długą podróżą. Poddała się.
- Tylko dlatego...? - zdziwiła się - No cóż, możesz zadawać mi tyle pytań ile chcesz, ale ja i tak nie odpowiem. - uśmiechnęła się łobuzersko - Mam swój honor i dumę.
"Jadąc o zmierzchu autobusem, mówię bye bye bye wszystkim smutnym pasażerom"
Offline
Król
Co złodziej może wiedzieć o honorze i dumie- zapytałem rozśmieszony słowami dziewczyny- to że nie chcesz mi wyjawić kilku rzeczy znaczy tylko że jesteś uparta.
Kiwnąłem na jednego z kretów który zaklaskał i dziewczyna odzyskała kontrole nad ciałem.
-Jeszcze sobie pogadamy- powiedziałem wychodząc przez wielkie żelazne drzwi.
Offline
Żałosne. Dała się złapać i to tak szybko. Ciągle nie mogą w to uwierzyć. "Jeszcze sobie pogadamy" krążyło jej po głowie. Zamknęła oczy i odetchnęła. W końcu mogła ruszać kończynami. Stanęła już na własnych siłach i wlepiła wzrok w mroczną czeluść lochu.
- Phi! - prychnęła cicho - Pogadamy sobie... Chyba w snach. - dodała rozglądając się po pomieszczeniu. Zastanawiała się jak dużo zostało jej czasu do jego powrotu i jak stąd można by uciec.
"Jadąc o zmierzchu autobusem, mówię bye bye bye wszystkim smutnym pasażerom"
Offline
Król
Po chwili dało się słyszeć szczękanie zamka w wielkich drzwiach. Weszedłem do celi i powiedziałem:
-Rozmawiałem z wielką radą. Według nich może być z ciebie jeszcze pożytek. Rada ma chociaż 55% wpływów jeżeli chodzi o więźniów. Niestety musze uszanować ich 55%.
Zagwizdałem i dziewczyna wstała (dzięki moim bransoletkom xD) i podeszła do drzwi celi.
Jeden z kretów otworzył drzwi i dzewczyna ruszyła za mną do budynku wielkiej Rady.
Po powrocie
Ułożyłem Kyo wygodnie na łóżku i zawołałem kilku medyków.
Sam podeszłem i razem z nimi zawołałem:
-Zaklęcie 78 - święty blask
Kyo powoli zaczęła oddychać ale nadal była w śpiączce.
Prace medyczne mogą trochę potrwać.
Offline